Tajemnica Cieni - rozdział 8

Rozdział VIII
Powstały z popiołów

   Nie obudziły jej dalekie huki piorunów, głośne dudnienie, czyjeś zbliżające się kroki, jasne światło, ani krzyki. Obudziła się dopiero, gdy miękkie łóżko wypuściło ją prosto w kamienne objęcia podłogi.
   Jęknęła i otworzyła oczy. Nadal niewiele widziała, co wydało jej się podejrzane. Podniosła się na łokciach i rozejrzała po pokoju. Dreszcz przebiegł jej po plecach. W powietrzu wisiał pył, na podłodze leżały gruz, a w ścianie w miejscu gdzie wcześniej było okno, ziała ogromna dziura.
   Na jej łóżku leżał ogromny kamień. Miała szczęście że wybuch zmiótł ją na podłogę, inaczej została by zmiażdżona. Wzdrygnęła się, kiedy sobie to uświadomiła. A potem błyskawicznie podniosła się z podłogi i rozejrzała po pokoju, gotowa odeprzeć każdy atak.
   Drzwi otworzyły się z hukiem, a Musa podskoczyła jak oparzona i naprawdę niewiele brakowało, by Flora padła ofiarą zaklęcia. Na szczęście jej przyjaciółka była przygotowana na coś takiego, bo błyskawicznie podniosła magiczną tarczę, która pochłonęła efektowne zaklęcie Musy.
   – Co tu się stało? – zapytała Flora, opuszczając tarczę i rozglądając się ze zgrozą po pokoju. – Usłyszałam jakiś wybuch i...
   Urwała i otworzyła szeroko oczy, wpatrując się w dziurę w ścianie. Na jej twarzy odmalowało się przerażenie. Musa też odwróciła się w tamtą stronę, sprawdzić co tak bardzo przestraszyło przyjaciółkę i sama zamarła, nie śmiąc się choćby poruszyć.
   Przez ogromną wyrwę w ścianie spoglądał na nie ogromny, krwistoczerwony i wyglądający znajomo ogromny ptak, którego oczy płonęły niczym węgielki na ognisku. Rozejrzał się po pokoju, po czym wydał skrzekliwy, straszliwy dźwięk i odleciał.
   – Czy... czy to był... – wyjąkała Musa z niedowierzaniem, patrząc znowu na Florę, która była teraz blada jak ściana.
   – To niemożliwe żeby...
   W tej chwili ktoś wrzasnął przeraźliwie. Dziewczyny wymieniły spojrzenia. Nie czekając ani chwili dłużej przemieniły się i wyleciały przez dziurę w ścianie na deszcz i nawałnicę.
   Ogromny, czerwony feniks krążył nad szkołą, próbując złapać dziobem coś, czego nie dało się dostrzec. Jedna z wież szkoły leżała rozwalona na dziedzińcu, a na całym jednym piętrze brakowało ściany, tak że budynek dawno już by się zawalił, gdyby nie utrzymywała go magia.
   Biała smuga przemknęła przed nosem Musy. Nix ćwierknął i poleciał dalej, odciągając uwagę feniksa od dwóch czarodziejek. Ogromny ptak wyraźnie się zdenerwował. Machnął skrzydłami, a potężny podmuch wiatru zdmuchnął Nixa z kursu. Biały ptak uderzył o ścianę szkoły i runął w dół, bez życia.
   Pierwsza z szoku otrząsnęła się Flora.
   – Trzeba go powstrzymać, zanim zniszczy szkołę! – krzyknęła, ale Musa i tak ledwo ją usłyszała przez grzmoty błyskawic. Zebrała całą swoją siłę w najpotężniejszym zaklęciu i cisnęła nią w feniksa, w tym samym momencie co Flora. Ptak na chwilę stracił kontrolę i zaczął spadać w dół, ale równie szybko poderwał się z powrotem.
   Zrównał się z czarodziejkami w powietrzu i spojrzał prosto na nie, a Musa nagle poczuła że chciałaby być w każdym innym miejscu we wszechświecie, byle nie tutaj. Czuła że spojrzenie tych potwornych oczu za moment zmieni ją w popiół.
   Flora także wyglądała jakby chciała się ulotnić, ale prócz strachu na jej twarzy malowało się też skupienie. Feniks otworzył dziób i zaskrzeczał przeraźliwie, sprawiając że włosy stanęły Musie dęba. Flora natomiast nie wytrzymała i pomknęła w dół w stronę szkoły, byle jak najdalej. Oczywiście ptak natychmiast za nią pognał.
   Musa spojrzała w dół i jęknęła. Feniks nie był jedynym stworem atakującym szkołę. Ogromna armia ciemności taranowała wszystko na co się natknęła, a na wpół przytomne czarodziejki z trudem odpierały ataki.
   Jakim cudem to się stało? Cała armia ciemności została zniszczona, razem z Lordem Darkarem na czele, już dawno. Dokonały tego. Jakim cudem udało mu się wrócić zza światów. I jak sprowadził ze sobą całą armię? A nawet jeśli było to możliwe, to jak wdarł się do szkoły? Przecież nadal otaczały ją bariery ochronne z czasów Valtora. No tak, ale z drugiej strony przecież dało się je pokonać, co udowodniła już Tecna i Czarownicy z Czarnego Kręgu.
   Nie ważne jak się tu dostali, odezwał się rozsądek Musy. Trzeba się ich pozbyć, zanim zdążą wszystko i wszystkich zniszczyć. A żeby zniszczyć armię, trzeba się pozbyć dowódcy.
   Rozejrzała się, ale nigdzie w pobliżu nie było ani Flory, ani feniksa. Dopiero po chwili dostrzegła ogromną plamę zieleni na środku dziedzińca, której wcześniej z całą pewnością nie było. Podleciała bliżej i zobaczyła ogromnego ptaka siłującego się z tysiącem oplatających go pnączy, a nad nim wisiała Flora z zamkniętymi oczami i zaciśniętymi zębami, trzymająca dłonie przy skroniach, która starała się nie dopuścić by rośliny wypuściły stwora. Po jej czole ściekał pot, nie mogła tego długo wytrzymać.
   Musa otoczyła roślinną konstrukcję swoim zaklęciem, wzmacniając ją, ale zdawała sobie sprawę, że to polepszy sytuację tylko przez chwilę. Feniks przestał się szarpać, nagle zaskoczony siłą zaklęcia, ale otrząsnął się z szoku i zaatakował ze zdwojoną siłą, rozbijając oba czary. Dosłownie. Fala uderzeniowa była tak potężna że cisnęła wszystkimi będącymi w pobliżu czarodziejkami, tak że przeleciały kilka metrów. Niektóre uderzały w ściany, inne w kamienie, ale większość po prostu padła na ziemię.
   To też zabolało. Musa miała już serdecznie dość stałego upadania na twardą podłogę, ale nie mogła nic na to poradzić. Całe jej ciało protestowało bólem przeciw jakiemukolwiek ruchowi. Usłyszała kolejny głośny skrzek więc, zmusiła się do podniesienia się na łokciach.
   Zamrugała ze zdumienia i powoli przetarła dłonią oczy, pewna że się przewidziała. Feniks szarpał się i wyglądał jakby tańczył, próbując złapać zakapturzoną postać, siedzącą na jego długiej szyi, która okręciła swój pas wokół jego głowy, jak uprząż dla konia i próbowała zapanować nad stworem.
   To był naprawdę dziwny widok: człowiek dosiadający mrocznego feniksa i próbujący go okiełznać jak jakiegoś narowistego rumaka. Wszyscy będący w stanie się poruszyć szybko odsunęli się od miejsca gdzie toczyła się ta bitwa, a na ich twarzach malował się głęboki szok.
   Biała strzała przemknęła koło ucha Musy i mały Nix dołączył do walki. Tyle że, zdawał się być większy niż jeszcze chwilę temu. Zaczął latać wokół głowy feniksa, ćwierkając zaciekle, a ogromny ptak skrzeczał tak głośno, że część czarodziejek pozatykała uszy. Oba ptaki wyglądały jakby się ze sobą kłóciły, co może było prawdą.
   – Zamknij się chociaż na chwilę, ty ohydny narwańcu! – Przez deszcz i burzę przebił się głośny rozkaz, wyraźnie dobiegający od strony zakapturzonej postaci. Było w nim tyle siły i wyższości, że choć Musa wiedziała że nie jest skierowany do niej, poczuła przez moment pokusę by go wykonać.
   Feniks zamarł, jakby nagle ktoś przemienił go w kamień. Przestał łopotać ogromnymi skrzydłami i złożył je, a jego skrzek natychmiast zamarł. Kiedy się uspokoił zdawało się też, że burza znacznie osłabła. Nix przestał latać jak oszalały i usadowił się na głowie nieznajomej zakapturzonej.
   Kiedy feniks opuścił głowę, jak zawstydzony, dziewczyna wydała kolejny rozkaz, którego tym razem Musa nie dosłyszała. Ogromny ptak zawył żałośnie i jednocześnie wściekle... i nagle rozpłynął się w powietrzu. Całkiem dosłownie. Nieznajoma łagodnie wylądowała na ziemi, podniosła pas którego użyła do okiełznania stwora i owinęła go wokół pasa.
   Musa podniosła się z ziemi i pomogła wstać Florze, po czym obie rozejrzały się dookoła. Szkoła była poważnie zniszczona, choć nie tak bardzo, jak za czasów Mandragory i jej potwornych owadów.    Jednak szybko wzrok wszystkich znów skoncentrował się na tajemniczej nieznajomej która samym głosem zmusiła władcę ciemności do wycofania się z bitwy.
   Dziewczyna nie zwróciła na nikogo uwagi. Nix przeskoczył z jej głowy na rękę i wyglądali jakby razem rozmawiali. Dopiero po chwili zorientowali się, że są obserwowani przez tłum zdumionych czarodziejek. Dziewczyna odwróciła się i skłoniła nisko, a kaptur spadł jej z głowy.
   – Dobry wieczór – powiedziała z krzywym uśmiechem. – Jestem Ignis i szukam mojej siostry. Jestem pewna, że już ją tutaj widzieliście.
   Wyglądała dokładnie tak samo jak Iria.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz