Tajemnica Cieni - rozdział 6

Rozdział VI
Ciemny sen

   Znów znalazła się w ciemności, a wokół niej kłębiła się nieprzenikniona mgła. Nie bała się jej, lecz wiedziała, że wśród niej chowają się stworzenia, których moc nie powinna być nigdy sprawdza. O których nikt nie powinien wiedzieć.
   Ale było na to już za późno. Świat wiedział, że domyślał się, że oni wszyscy istnieją. Więc równie dobrze owe istoty mogły wyjść na światło dzienne i pokazać swą potęgę niedowiarkom. Mogły znów zawładnąć wszystkimi wymiarami.
   Cofnęła się, ale z mgły już wyłaniały się ręce, sięgające ku niej, chcące wyssać z niej całą energię, zawładnąć nią na wieczność. Chcieli poznać tajemnice, wszystkie jakie skrywa świat.
   Odwróciła się i pobiegła wprost w ciemność, oddalając się od mgły. Sekrety muszą pozostać bezpieczne, myślała gnając ile sił w nogach. Nikt nie może zdobyć władzy, nikt nie może wygrać ani przegrać.
   Stanęła u wrót ogromnego zamku. Obejrzała się przez ramię i ujrzała że lodowata mgła ściga ją. Pchnęła skrzydło drzwi i wbiegła do budynku, byle mieć jakieś schronienie. Ruszyła jasno oświetlonym korytarzem, a stukot jej butów rozniósł się echem po holu.
   Trafiła do ogromnej i niemal pustej sali. Na złotym tronie siedział młody, przystojny mężczyzna odziany w czerń, polerujący miecz stworzony z cienia. Słysząc stukot podniósł na nią wzrok i spojrzenie błękitnych oczu przeszyło ją aż po duszę.
   – Nie powinnaś była tu przychodzić – powiedział, podnosząc się ze swojego tronu i podchodząc do niej. – Pieczęcie muszą pozostać tajemnicą, inaczej cały świat czeka zagłada.
   – Czas nas zdradziła – odparła natychmiast, a mężczyzna spojrzał na nią z przerażeniem. – Tworzy potwory z otchłani ciemności.
   Zastanawiał się chwilę nad jej słowami, po czym podał jej swój stworzony z mroku miecz. Przyjrzała się ostrzu i wsunęła je za pas, a to natychmiast rozpłynęło się w powietrzu, jednak nie zwróciła na to uwagi.
   – Jest tylko jeden sposób, na powstrzymanie zagłady – powiedział po chwili mężczyzna, wyciągając przed siebie ręce, nad którymi pojawił się dym. Po chwili z niego uformował się błyszczący czarny kamień, który podał jej.
   – Gdy Czas się tu zjawi, a część planu się powiedzie, zamknij cienie w kamieniu. – Potrząsnęła głową, ale mężczyzna spojrzał jej prosto w oczy i zrozumiała, że tylko tak zapobiegnie chaosowi. – Nie ważne co się stanie, po prostu zamknij całą moją moc w kamieniu. Potęga czterech nie może przejąć cię całkowicie, lecz mnie tak. Jesteś gotowa to zrobić?
   Pokiwała głową i ścisnęła mocniej czarny kamień. Nie chciała tego robić, wiedziała że więzienie może go zniszczyć, ale czy ma inny wybór? Wybór – przecież teraz dla nich to iluzja. Jest tylko jedna droga, którą mogą iść i wcale nie jest łatwa, ani przyjemna.
   Drzwi zaskrzypiały, a ona odwróciła się, żeby ujrzeć kogoś, kogo nienawidziła z całego serca. Nie ujrzała jednak nic, bo w tej chwili znów otoczyła ją absolutna ciemność. Z mroku odezwał się jakiś głos. Brzmiało to jakby kilka osób mówiło naraz, a ona nie mogła poznać po głosie żadnej z nich.
   – Zło nadchodzi, jest już blisko! Strzeż się Twórczyni, bowiem niedługo pojawią się zwiastuny zagłady. Musisz zniszczyć Strażników, odzyskać co twoje. Uwolnij duchy przeszłości, lecz nie daj im władzy nad sobą. Strzeż się, bowiem ciemność nie jest twoim jedynym wrogiem...
   Głos zaczął cichnąć, aż w końcu zaniknął całkowicie, zostawiając ją samą w mroku. Znów nadeszło uczucie strachu. Nie mogła złapać oddechu, bo morze ciemności ciągnęło ją ze sobą. Chciała się obudzić, stwierdzić że wszystko było tylko zwykłym koszmarem.
   Ale nawet jeśli to był sen, Iria wiedziała, że mówił całą prawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz