Tajemnica Cieni - rozdział 4

Rozdział IV
Przeczucia

   Coś jest nie tak w równowadze wszechświata, pomyślała Aichra idąc korytarzem i rozglądając się dookoła, niepewna czy inni też wyczuwają to co ona. Coś się zmieniło, tak jakby nagle ktoś do gry włączył wszechpotężne moce wychodzące poza ludzką logikę.
   Aichra była młodą wiedźmą i miała wyjątkowy zmysł do wyczuwania magii w świecie. Mogła wykryć najmniejsze zakłócenie w zaklęciu, dowiedzieć się kto jest słaby, a kto potężny magicznie, potrafiła też odebrać moc innym. Mało kto o tym wiedział. Nie zamierzała się nikomu chwalić, już i tak mało kto zwracał na nią uwagę. Nie chciała by zaczęli jej nienawidzić i bać się jej mocy.
   Częściej jednak przeszkadzało jej to w nauce niż pomagało. Sama mimo potęgi wyczuwania magii nie posiadała jej zbyt wiele. Z tego powodu często odbierała część magii swoim koleżankom, zwłaszcza w czasie sprawdzianów. Zabranie małej ilości mocy było właściwie niedostrzegalne. Ale odebranie mocy znajomym jeszcze nie znaczyło, że umie się ową mocą posłużyć.
   Ta niewiedza doprowadziła do licznych wypadków, z nią samą w roli głównej. W czasie egzaminu z eliksirów zaczerpnęła trochę mocy od koleżanki obok i wpuściła mgłę do eliksiru, co spowodowało ogromny wybuch. Wiele osób zostało pokaleczonych odłamkami szkła, albo też nawdychało się szkodliwego gazu, który powstał. Co najdziwniejsze Aichra nie miała absolutnie żadnych obrażeń. Uznano, że nie zrobiła tego umyślnie, ale na przyszłość powinna uważać.
   Niezbyt jej się to udało. Podczas lekcji ze sztuk czarno-magicznych, gdy mieli tworzyć kule ciemności, ukradła trochę mocy nieznajomej wiedźmie, która była najbliżej niej i przypadkowo otworzyła magiczny portal, ściągając do szkoły potwory. Wybicie ich zajęło nauczycielom dużo czasu. I chociaż Aichrę zaatakowały dwa największe z nich, znów wyszła bez szwanku.
   Pamiętała doskonale słowa nauczyciela: "Jeszcze jeden taki wypadek i będziemy musieli się wszcząć śledztwo, wyłącznie dla bezpieczeństwa innych uczennic. Powinnaś bardziej uważać, masz potężną moc, ale nie umiesz jej kontrolować."
   Parsknęła na to wspomnienie. Przecież nawet nauczyciele nie zdają sobie sprawy, jakie właściwie moce posiada. Co z tego, że może odbierać innym moc? Jeśli znalazłaby się w niebezpiecznej sytuacji, a nikogo potężnego nie byłoby w pobliżu, nie poradziłaby sobie. Jest chyba najsłabszą z żyjących czarownic.
   – Cześć Aich! – odezwał się obok niej znajomy głos, wyrywając ją z głębokiego zamyślenia. Zatrzymała się i obejrzała. Z jednego z pokojów wychylała się Sivla, jej jedyna przyjaciółka
   Sivla była starsza od niej o rok. Poznały się w bibliotece, kiedy Aichra szukała bardzo ważnej książki o eliksirach, żeby przygotować się na sprawdzian. Sivla musiała tam odbyć karę, bo umyślnie doprowadziła do wybuchu w czasie wykładu i została na tym nakryta. Kiedy pomagała Aichrze szukać książki, obie dowiedziały się o sobie dużo i odkryły że mają wiele wspólnych zainteresowań. Od tamtej pory się przyjaźniły.
   – Cześć Sivla. – Aichra zrobiła kilka kroków do tyłu, by stanąć przed uśmiechniętą przyjaciółką.
   – Nad czym tak rozmyślasz? Znów jakiś wypadek?
   Sivla była jedną, jedyną osobą która znała przyczyny wypadków, które tak często przytrafiały się Aichrze. Czasem nawet pozwalała jej czerpać od siebie moc, w zamian za pomoc w lekcjach. Bo mimo że Sivla była starsza, to właśnie Aichra miała większą wiedzę i na pisemnych sprawdzianach zawsze najlepiej wypadała.
   – Nie tym razem to nie wypadek – odparła Aichra. – To przeczucie...
   Sivla złapała ją za koszulkę i zanim ta zaprotestowała, wciągnęła ją do swojego pokoju. Był to dość duży i przestronny pokój, niezbyt różniący się od reszty. Tyle że część pokoju, która należała do Sivly była potwornie zabałaganiona. Na jej biurku leżał stos ksiąg, z niektórych powyrywano kartki, łóżko zasłane było ubraniami na każdą okazję, a w opróżnionej z ubrań szafie stały i wisiały fiolki z miksturami, jakieś rośliny i dziwne rzeczy, których pochodzenia Aichra wolała nie znać.
   – Ostatnio kiedy miałaś przeczucie... – zaczęła Sivla.
   – ...Valtor wdarł się do Chmurnej Wieży – dokończyła Aichra. – Przecież o tym wiem, tylko dzięki mojej mocy nie stałyśmy się jego marionetkami.
   – Więc czy twoje przeczucie jest podobne do tamtego?
   – Nie... nie za bardzo – odpowiedziała niepewnie. – To znaczy... czuję, że jakaś potężna magia poruszyła wymiarem Magix, ale nie potrafię powiedzieć czy to magia tworząca czy niszcząca. Wtedy mogłam.
   – To znaczy że coś nam zagraża czy nie? – zdenerwowała się Sivla. Lubiła tylko proste odpowiedzi, wszystkie zawiłe po prostu ją denerwowały i mąciły w głowie.
   – Przecież dopiero co powiedziałam ci, że tego nie wiem. Uważam, że powinnyśmy zachować ostrożność, co do tej sprawy.
   – Czyli znowu nic nie powiemy nauczycielom – odgadła Sivla. – Jak chcesz, to twój wybór, ja nie będę się do tego mieszać. Ale w końcu powinnaś komuś doświadczonemu powiedzieć o swojej mocy, bo prędzej czy później ona może cię zniszczyć.
   Aichra przygryzła wargę. Niech to, ona może mieć rację. Pierwszy raz usłyszała mądrość życiową z ust przyjaciółki – Sivla wolała raczej się dobrze bawić, niż myśleć o nauce i tym podobnych rzeczach. Chyba dostrzegła badawcze spojrzenie, bo skrzywiła się.
   – Powiedziałam coś mądrego, tak? – zapytała z niesmakiem. – Wybacz mi, nie chciałam tego zrobić. To może pójdziemy do miasta, żeby oderwać się od złych myśli, co ty na to?
   Aichra zrobiła duże oczy i patrzyła na przyjaciółkę z niedowierzaniem. Sivla posłała jej spojrzenie wyraźnie mówiące: "No co znowu?"
   – Przecież jutro masz egzaminy!
   – A co mnie obchodzą egzaminy? – burknęła Sivla, przeglądając stos ubrań. – Mogę od kogoś ściągnąć odpowiedzi. W końcu mam być wiedźmą, mogę sobie czasem olewać obowiązki i używać mocy, żeby sobie dogodzić. Ale teraz magia nie będzie potrzebna, za to kasa się przyda. – Wyjęła spośród ubrań szary długi szal i owinęła go sobie wokół szyi, wstając z łóżka. – Pójdziemy na zakupy i znajdziemy coś ładnego i mrocznego. To że jesteśmy wiedźmami, jeszcze nie znaczy że musimy być podkurczonymi staruszkami, bez wyczucia stylu, noszącymi latające miotły.
   Wyciągnęła Aichrę z pokoju zanim ta zdążyła zaprotestować i pociągnęła ją prosto w stronę wyjścia z uśmiechem na twarzy. Aichra też się uśmiechnęła i nagle wszystkie jej smutki odpłynęły. Z pewnością wkrótce do nich wróci, ale na razie nie musiała się niczym przejmować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz