Tajemnica Cieni - rozdział 7

Rozdział VII
Twórca z pamiętnika

   W nocy nad Magix rozpętała się potężna burza, wyrywająca drzewa z korzeniami, zrywająca dachy z domów, czasem nawet je burząc. Wody jezior zalewały lasy, a pioruny rzeźbiły w ziemi potężne kratery.
   Nad ranem wichura nieco osłabła. Aichra wędrowała samotnie ulicami Magix, przyglądając się jak ludzie umykają z ulic i zamykają się w swoich domach. Nie mogła spotkać się z Sivlą, bo ta pisała egzamin poprawkowy, żeby zdać do następnej klasy, a Aichrze nie chciało się siedzieć samotnie w Chmurnej Wieży.
   Kopnęła jeden z kamyków, który nawinął jej się pod nogę. Odleciał od niej, a potem natychmiast się wrócił i z całą siłą uderzył ją w kolano. Zaklęła ze złości i złapała się za nogę, jakby to miało ukoić ból.
   – Na przyszłość nauczysz się nie lekceważyć innych! – powiedział piskliwym głosem kamyk i od turlał się za jeden z budynków, zanim Aichra zdążyła go kopnąć po raz drugi. Prychnęła pod nosem. Co za kretyn wymyślił, że ożywianie kamieni jest dobrym pomysłem?
   Dziewczyna wyprostowała się i rozejrzała po ulicy. Na szczęście nie było w pobliżu nikogo, kto zwrócił by uwagę na jej dziwne zachowanie. Zorientowała się za to, że w zamyśleniu weszła w nieznaną ulicę i nie ma pojęcia jak wrócić. Obróciła się, ale nic nie wyglądało znajomo, nie widziała też żadnego znaku.
   Wtedy właśnie ktoś na nią wpadł. Zdołała utrzymać równowagę, a chłopak wyminął ją i rzucił się pędem przed siebie. Aichra jeszcze przez chwilę próbowała skupić wzrok na ulicy i zobaczyła że nieznajomy upuścił jakąś książkę.
   Z ciekawości podniosła ją i otworzyła. Była kompletnie pusta. Aichra poczuła zawód, miała nadzieję, że znajdzie w środku coś ciekawego. Zawsze była wścibska. Mimo to wyczuwała coś dziwnego w tej książce. Jakby było w niej coś bardzo cennego, ale nie dało się tego dostrzec oczami.
   Omal nie upuściła swojego znaleziska, kiedy na pustej kartce zaczęły się pojawiać słowa, jakby pisała je niewidzialna ręka. Atrament błyszczał przez chwilę złotem, po czym zastygał i stawał się kompletnie czarny. Aichra zmrużyła oczy, żeby przeczytać tekst.
   Witaj głosił napis. Znalazłaś mój dziennik. Jakie jest twoje życzenie?
   – Życzenie? – zdziwiła się na głos Aichra. Wiedziała już że dżiny z lamp istnieją naprawdę i spełniają życzenia, ale z takim zamkniętym w książce spotkała się pierwszy raz. W odpowiedzi na jej myśli pojawiły się następne słowa.
   Tak, życzenie. Nie jestem dżinem, ale spełniam życzenia. Moja kuzynka mnie przeklęła i muszę to robić. To jakie jest twoje życzenie?
   A co ty jej takiego zrobiłeś, że cię przeklęła? pomyślała Aichra, kierując to pytanie do książki.
   Och, nic takiego, zobaczyła napis. Po prostu zniszczyłem jej plany przejęcia władzy nad całym światem i takie tam sprawy... no dawaj wreszcie to życzenie. Spełnię jeszcze dwadzieścia dwa i będę mógł się wydostać.
   Siedzisz w tej książce? Aichra omal nie wybuchnęła śmiechem. Z jakiegoś powodu wydało jej się to bardzo zabawne. Nagle pismo stało się bardziej koślawe i ostre, przez co domyśliła się, że rozzłościło go to pytanie. Kimkolwiek on był.
   Nie, nie siedzę w książce. Jestem setki kilometrów stąd, w nieskończonej ciemności, gdzie zwykły człowiek taki jak ty już dawno zmieniłby się w proch. Dawaj wreszcie to życzenie, chcę to już mieć z głowy.
   A mogę mieć więcej niż jedno życzenie?
   Jeśli chcesz, żebym zniszczył ci życie, jak temu geniuszowi który upuścił przed tobą mój dziennik to proszę, nie krępuj się.
   Taka odpowiedź nieco ją zaniepokoiła. Czy spełniając moje życzenia, może mi zaszkodzić? Natychmiast sama odpowiedziała sobie na to pytanie. Oczywiście, że może. Jeśli znajdzie jakąś lukę w moim życzeniu, obróci je przeciw mnie. To znaczy, że najpierw muszę wszystko dokładnie przemyśleć. Zauważyła że na kartce pojawiły się kolejne słowa.
   Mądry znajdzie wyjście z każdej sytuacji. Jeśli chcesz, możesz próbować, ale pamiętaj że ostrzegłem cię. A więc masz dwadzieścia dwa życzenia. Czego zażyczysz sobie na początek? Jak się zdecydujesz, to musisz głośno powiedzieć: "Życzę sobie... tutaj wstawiasz swoje życzenie... Bardzo proszę Twórco, spełnij moje życzenie."
   Twórco? zdziwiła się Aichra. Kim są Twórcy?
   To teraz nieważne. Wypowiadaj te życzenia. Im szybciej się uwolnię, tym lepiej dla was wszystkich.
   Aichra przyjrzała się dziennikowi. Tekst zajmował już całą stronę. Dwadzieścia dwa to niby duża liczba, ale i tak zamierzała dokładnie przemyśleć każde swoje życzenie. Nie mogła przecież ich zmarnować.
   A gdzie jest haczyk? zapytała w myślach.
   Nie możesz prosić o więcej życzeń, pokój na świecie, wieczną wojnę, wielką moc, wiedzę, umiejętności i tym podobne. A jeśli coś sobie zażyczysz, nie możesz potem życzyć sobie żeby to odkręcić. Nie umiem też cofać, przyspieszać i zatrzymywać czasu. Ale resztę mogę zrobić. Mogę komuś dać życie, odebrać je, mogę obdarować kogoś nieśmiertelnością, dać ci bogactwo, urodę, z miłością też się uda, ale będzie taka trochę sztuczna, z pewnością nie prawdziwa. Władzy nad światem nie daję, ale uwielbienie wszystkich, tak że będą wykonywać każdy twój rozkaz już mogę. No i tak dalej.
   Czyli że wszystko zależy od tego jak sformułuję życzenie? To wszystko?
   Nie, liczy się jeszcze jak wykorzystasz to co dostaniesz. Chcę spełnić jakieś życzenie! Teraz!
   Zgoda, dostaniesz swoje życzenie, pomyślała z rozbawieniem Aichra i rozejrzała się po ulicy. Nadal nikogo tu nie było, ale dziewczyna wolała nie ryzykować. Weszła w jedną z ciemnych uliczek, oparła się plecami o ścianę i znów spojrzała w dziennik.
   – Życzę sobie, żebyś powiedział mi dokładnie kim są Twórcy i kim ty wśród nich jesteś. Bardzo proszę Twórco, spełnij moje życzenie – powiedziała wyraźnie do książki. Dziennik zadrżał w jej rękach i szybko pojawiły się nowe słowa.
   Jesteś absolutnie pewna, że chcesz to wiedzieć?
   – Takie jest moje życzenie, więc je spełnij! – warknęła Aichra i założyłaby się, że książka w jej rękach westchnęła, chociaż zdawało się to niemożliwe. Powoli na kartce pojawił się nowy zapis, który zaczął się wydłużać. To musiała być długa opowieść, więc Aichra zaczęła czytać od razu.
   Nie jestem dobry w opowieściach. Jak każdy mieszkaniec magicznego wymiaru znasz historię o stworzeniu wszechświata. O tym jak Wielki Smok i Wodne Gwiazdy narodziły się u początku czasu i stworzyły wszechświat. Ale ta opowieść jest mocno okrojoną wersją. Najważniejszą część zatailiśmy przed ludźmi.
   Zanim powstało cokolwiek istniała tylko bezgraniczna pustka, bez czasu, światła, cienia, bez równowagi, ani żadnej mocy, czyli dosłownie nic. Pierwsze istnienie powstało dopiero w wielkim wybuchu, z którego wyłonili się Twórcy. Byli wszechpotężnymi istotami, które posiadały moc tworzenia i niszczenia, nie były ani dobre, ani złe, po prostu były.
   Świat w którym żyli był zimny i pusty, więc postanowi to zmienić. Każdy z nich stworzył coś, dzięki czemu życie miało być ciekawsze, bardziej warte przeżycia i od tej pory władał tym żywiołem.
   Emit rozpoczęła bieg czasu. Flain stworzyła wszechpotężnego Wielkiego Smoka, a dopomógł jej w tym Vateri dając życie Wodnym Gwiazdom, które wspólnie stworzyły wszechświat. Eart wypełnił nowo powstały świat przyrodą, a jego brat Oxyen powietrzem, w tym i życiodajnym tlenem. Shade stworzył wszelkie życie i tym samym śmierć. Dust i Shina wypełnili świat magią, zarówno dobrą jak i złą, światłem i cieniem. A jako ostatnia Questa stworzyła tajemnice, powiedziałbym że wręcz dała światu duszę.
   Z początku Twórcy tylko przyglądali się stworzonemu światowi, obserwowali jak radzą sobie w nim ludzie. Nie zdradzali im swej obecności i wcisnęli im historię, że to Wielki Smok i Wodne Gwiazdy stworzyły wszechświat, a oni oczywiście uwierzyli. Na początku ludzkość żyła w harmonii i pokoju, więc nie było potrzeby mieszać się w historię.
   Jednak na wszelki wypadek stworzyli Strażników, których zadaniem miała być ochrona pokoju na świecie, wraz z pomocą Twórców. Każdy z Twórców stworzył jednego Strażnika i dał mu cząstkę swej mocy, by ten mógł jej użyć w razie potrzeby.
   Niedługo później w magicznym wymiarze zaczęły się drobne potyczki i walki nielicznych ludzi, bo harmonia nie mogła trwać wiecznie. Strażnicy zbyt poważnie przyjęli rozkazy Twórców i zamiast odciągnąć ludzi od kłótni, zapragnęli przejąć nad nimi władzę, bo tylko w ten sposób mogą zapobiec złu. W ten sposób Strażnicy obrócili się przeciw Twórcom, oskarżyli ich o stworzenie zła i zapragnęli zająć ich miejsce, licząc na to że pod ich rządami świat będzie lepszy.
   Twórcy nie zamierzali oddać władzy swym podwładnym, więc zaczęła się największa w dziejach wojna, którą również ludzie potężnie odczuli. Strażniczki Belladona, Lysslis i Tharma, zwane też Prastarymi Wiedźmami które jako pierwsze kobiety posłużyły się czarną magią na taką skalę niemal zniszczyły moc Flain, atakując jej planetę - Domino - w próbie zawładnięcia Smoczym Płomieniem.
   Udało im się posiąść władzę nad Strażnikiem którego stworzyła Flain - Valtorem - i wysłały go by przejął wszelką magię jaka istnieje w magicznym wymiarze. Wiedząc do czego jest zdolny Strażnicy próbowali go powstrzymać, lecz żadne działania nie przynosiły skutku. Dopiero Twórczyni Questa, nie mogąc bezpośrednio powstrzymać Valtora, obdarowała potężną wolą walki ówczesnych władców planety Domino, którzy powołali słynną Drużynę Światła.
   Byli jeszcze inni, mniej znani Strażnicy. Skrzydlaty potwór Vier znany był z tego, że najpierw wzbudzał zaufanie ludzi, a następnie z pomocą samego dotyku wysysał z nich wszelką energię i życie. Pokonał go Shade, wrzuciwszy go podstępem do otchłani ciemności. Albo Darkar. Na jakiś czas pokonał go Eart, podszywając się pod władcę Twierdzy Światła i zamknął go na zawsze w podziemiach, tak by nigdy nie mógł wyjść na powierzchnię.
   Było ich jeszcze trochę, ale zanim zdążyli narozrabiać Twórcom udało się ich zamknąć, tylko raczej nie na wieczność, bo są tak samo nieśmiertelni jak my. To jest Twórcy.
   Aichra wpatrywała się w litery. Chociaż wszystko było bardzo wyraźne, nie dowierzała swoim oczom. Zamrugała i jeszcze raz przebiegła tekst wzrokiem. Nie mogła niczego zrozumieć źle. Były tylko dwa wyjaśnienia: albo jest to kłamstwo, albo długo ukrywana prawda. Bardziej skłonna była uwierzyć w to pierwsze. Na kartce pojawiły się kolejne słowa.
   Chciałaś, żebym spełnił twoje życzenie, więc to robię. Było tam chyba coś jeszcze. A tak, kim ja jestem wśród Twórców. No cóż, ja jestem jednym z nich, a dokładniej to mam na imię Shade. Ten co stworzył życie i śmierć, no i ma nad nimi władzę. Byłem sobie wolny, aż Twórczyni Emit zapragnęła dołączyć do Strażników i zdradziła nas. Dalej nic nie wiem.
   Aichra pokręciła z niedowierzaniem głową. Idea Twórców była dziwna... a raczej niepokojąca, nie do uwierzenia, nielogiczna... ale przecież w świecie magii logika przestaje mieć wielkie znaczenie.
   Zatrzasnęła książkę i wcisnęła ją do swojej torby. Później o tym pomyśli. Zaczęło się robić ciemno, a ona musiała jeszcze znaleźć drogę na przystanek i nie spóźnić się na autobus. Nie zamierzała spędzić swojej nocy w mieście i postanowiła że sprawdzi w bibliotece Chmurnej Wieży tą nieprawdopodobną historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz