Rozdział XII
Duchy natury
Ten dzień był i tak wyjątkowo dziwny, nawet bez szalonych nastolatek spadających z nieba. Ignis nie dała się przekonać nikomu do pozostania w skrzydle szpitalnym. Przekopała i zniszczyła dwie sale lekcyjne, żeby znaleźć rękawice ochronne i jakieś dziwne przedmioty, z których zbudowała coś, wyglądającego jak antena, którą przymocowała do czarnego, ziejącego śmiercią kamienia.
Nie chciała niczyjej pomocy w poszukiwaniach, ale grupka czarodziejek i jej siostra i tak za nią poszły. Okazało się, że Ignis udała się do lasu, żeby pokrążyć sobie po nim, odczytując sygnały, które tylko ona widziała i czuła. Prawdopodobnie.
Patrząc na nią, Musa zastanawiała się, czy ta dziewczyna aby nie zwariowała. Zatrzymała się przy jakimś wielkim głazie i zaczęła go oglądać z zainteresowaniem. Nie różnił się niczym od pozostałych kamieni które już mijały. Ignis wspięła się na niego i zaczęła po nim skakać, jakby sprawdzała jego wytrzymałość.